– Wstydu moja drużyna nie przyniosła, natomiast przykro, że po takim meczu wracamy do Radzynia bez punktów – mówił po porażce ze Stalą Stalowa Wola, opiekun Orląt Radzyń Podlaski, były piłkarz i trener Górnika Łęczna, Jacek Fiedeń. Natomiast trener „Stalówki”, Jaromir Wieprzęć zapowiedział ogrom pracy, jaką zamierza przeprowadzić w swojej drużynie, szczególnie pod kątem organizacji gry.
Jacek Fiedeń (Orlęta Radzyń Podlaski)
– Był to dopiero czwarty mecz Orląt za mojej kadencji i uważam, że nie musimy się wstydzić swojej gry, natomiast przykre, że wracamy do Radzynia bez punktów, która tak bardzo są nam potrzebne. Tym bardziej, że terminarz nie rozpieszcza nas, bo czekają nas dwa spotkania z silnymi zespołami. Odnośnie samego meczu, to żal mi trzech niewykorzystanych sytuacji w pierwszej połowie. Mieliśmy cztery i tą zamieniliśmy na gola,, która w mojej ocenie była najmniej dogodna. Na początku drugiej połowy byliśmy jak śnięci. W trzy minuty pozwoliliśmy Stali wyrównać, po dwudziestu minutach objąć prowadzenie. Szkoda niewykorzystanej sytuacji Wojczuka, który twierdzi, że mógł uderzyć z pierwszej, ale nie zrobił tego…
Jaromir Wieprzęć (Stal Stalowa Wola)
– Cieszę się ze zdobycia trzech punktów w drugim meczu pod wodzą nowego sztabu szkoleniowego. Dziękuję swoim piłkarzom za dobre podejście do tego spotkania, za walkę, ale w naszej grze wciąż jest wiele rzeczy do poprawy i będziemy nad tym pracować. Czeka nas naprawdę sporo pracy, szczególnie jeśli idzie o organizację gry, o odpowiednie reagowanie po strzeleniu drugiej bramki, bo w tym meczu ta reakcja była taka, jak być nie powinna. Przestaliśmy nagle grać. Powinniśmy szukać trzeciego trafienia i uspokoić grę, a nie cofnąć się na swoją połowę i narażać na utratę bramki. Mamy mało czasu na pracę, ale krok po kroku będziemy poprawiać naszą jakość.