– Jak tak można żerować na ludzkiej krzywdzie? – pyta zniesmaczona mieszkanka Stalowej Woli. Przy pogrzebie jej bliskiego na cmentarzu parafialnym w Rozwadowie nie otwarto bramy nekropolii. Rodzina nie chciała się zgodzić na zapłacenie darowizny, m.in. na ogrodzenie cmentarza. A nie jest to jedyna opłata, jaką niedawno wprowadzono lub podniesiono na rozwadowskiej nekropolii. Wokół tematu cmentarnych stawek i pogrzebów przy zamkniętej bramie zapanowała grobowa cisza. Sprawy nie komentuje ani ks. Jan Folcik, proboszcz parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Rozwadowie, ani administrator cmentarza Dawid Skrzyński. Komentarza nie doczekaliśmy się również ze strony Kurii Diecezjalnej w Sandomierzu.
„Śmierć, najstraszniejsze z nieszczęść, wcale nas nie dotyczy, bo gdy my istniejemy, śmierć jest nieobecna, a gdy tylko śmierć się pojawi, wtedy nas już nie ma” – przekonywał starożytny filozof grecki Epikur. Nie nam rozstrzygać czy miał rację. Pewne jest natomiast, że śmierć jak najbardziej dotyczy bliskich osoby zmarłej, bo to u nich pojawia się poczucie pustki, smutek, zostają wspomnienia, zapisane rozmowy, wspólne zdjęcia. Niektórzy twierdzą nawet, że jedną z trudniejszych czynności po śmierci bliskiej osoby jest wykasowanie jej imienia z listy kontaktów w telefonie. Pozostają wreszcie doczesne szczątki, które z należytym szacunkiem należy pochować. A to już okazja na biznes. I to całkiem niezły…
Więcej na ten temat przeczytasz w papierowym wydaniu SZTAFETY – NR 10 (5.03.2020)