Same panie stanęły do walki o Senat w jednomandatowym okręgu wyborczym nr 54, obejmującym powiaty stalowowolski, niżański, tarnobrzeski i leżajski. 25 października zmierzą się tu dwie mieszkanki Stalowej Woli: Marzena Kardasińska i Janina Sagatowska oraz Lidia Błądek z Niska. Co ciekawe, gdy w 2011 r. Sagatowska po raz trzeci weszła do Senatu, jej mandat w Sejmiku Podkarpacia przejęła… Lidia Błądek. Obie panie już raz, w 2001 r., zmierzyły się w walce o senatorski mandat.
W 2011 roku, gdy po raz pierwszy wybieraliśmy Senat w okręgach jednomandatowych, w okręgu nr 54 kandydowało sześć osób, a reprezentująca PiS Sagatowska była jedyną kobietą. Wygrała zdecydowanie, uzyskując 50185 głosów (blisko 41 proc.). Drugi, Zygmunt Cholewiński (PO), stracił do niej 10,5 tysiąca głosów. Teraz Janina Sagatowska też uchodzi za faworytkę, a w jej własnym obozie niektórzy już odtrąbili zwycięstwo. – Jeśli ktoś kandyduje tu z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, to trudno wyobrazić sobie przegraną – mówi wprost Antoni Błądek, poseł PiS ze Stalowej Woli.
Pokorna Sagatowska
Sama Sagatowska jest bardziej wstrzemięźliwa. – Z wielką pokorą podchodzę do tych wyborów i traktuję je tak, jakbym kandydowała po raz pierwszy. Każdy ma szanse na zwycięstwo, jeżeli wygram, to serdecznie podziękuję wyborcom za zaufanie – powiedziała „Sztafecie”.
Po raz pierwszy weszła do Senatu w 1997 r. z ramienia Akcji Wyborczej Solidarność, zostawiając daleko w tyle swych konkurentów (uzyskała prawie 100 tys. głosów). Cztery lata później ponownie zdobyła mandat, choć już w nie tak spektakularny sposób – jako kandydatka Bloku Senat 2001 uzyskała trzeci, ostatni „biorący” wynik (82745 głosów) spośród stawki 15 kandydatów. Jako bezpartyjna, pod szyldem własnego komitetu wyborczego, kandydowała też w 2005 r., ale uzyskała dopiero ósmy wynik (47675 głosów). O trzy senatorskie mandaty walczyło wtedy 20 osób, a zwyciężyli kandydaci z partyjnymi „stemplami” (PiS, LPR, PSL).
– Za swój sukces uważam to, że ludzie głosowali na mnie jako na Janinę Sagatowską, a nie na kandydata danej partii. Zdobycie takiej liczby głosów w Stalowej Woli i regionie to dla mnie zastrzyk na drogę. Nie będę czekać do kolejnych wyborów, zabiorę się za pracę w swojej fundacji. Potem chcę wystartować w wyborach samorządowych – mówiła wówczas „Sztafecie” Janina Sagatowska, nie ukrywając, że interesuje ją prezydentura Stalowej Woli.
Ubiegała się o nią w 2006 r., będąc już członkiem PiS-u, ale w drugiej turze została zdeklasowana przez Andrzeja Szlęzaka (68 proc. do 32 proc.). Ta przegrana zaważyła później na jej kolejnym (nie)starcie do Senatu. W przyspieszonych wyborach w 2007 r. początkowo to ona miała być wśród kandydatów PiS (zbierano już dla niej podpisy), ale w ostatniej chwili partyjna centrala zdecydowała jednak, że wystawi kogoś innego. Nieoficjalnie można było usłyszeć, że wycofanie Sagatowskiej było właśnie pokłosiem jej dotkliwej porażki w wyborach samorządowych.
– Nie jestem specjalistką od politycznych fajerwerków, ale od cichej, konsekwentnej pracy dla ludzi i z ludźmi. I to jest doceniane. W uszach mam ciągle słowa jednej z długoletnich pracownic Huty Stalowa Wola, gdzie wiele lat byłam radcą prawnym: wie pani dlaczego my panią wybieramy? Bo pani się nie narzuca. Trzeba dać wypowiedzieć się innym, słuchać ludzi i rozumieć ich problemy – opowiada Janina Sagatowska. Jej hasło wyborcze to siła serca.
Bezpartyjna Błądek
W okręgu nr 54 o senatorski mandat ubiega się także Lidia Błądek, doktor nauk prawnych i notariusz z Niska (nie spokrewniona z posłem Antonim Błądkiem). Przez pięć lat była związana z Polskim Stronnictwem Ludowym. W 1993 r. startując z ostatniej pozycji na liście PSL zdobyła nawet poselski mandat (pod koniec kadencji przeszła do klubu Unii Wolności).
Najbliższe wybory nie będą dla Lidii Błądek pierwszą senacką potyczką. W 2001 r. wystartowała w wyborach do Senatu jako bezpartyjna kandydatka Inicjatywy Wyborczej 2001. Uzyskała 27407 głosów (przedostatni wynik w stawce 14 kandydatów). W 2006 r. organizowała PSL „Piast” (działający potem jako Stronnictwo „Piast”). W tym samym roku została radną i wiceprzewodniczącą sejmiku Podkarpacia z listy PiS. – Nie zabiegałam o ten stołek. Dostałam tę propozycję i ją przyjęłam – mówiła wówczas „Sztafecie”.
Snuła wtedy plany, że PSL „Piast” stanie się ogólnokrajową, silną partią o ludowych korzeniach, która zagrozi „staremu” PSL Waldemara Pawlaka. W 2010 r., ponownie kandydując z listy PiS, przegrała wybory do Sejmiku, ale weszła do niego rok później, obejmując mandat po… Janinie Sagatowskiej, która wówczas po raz trzeci została senatorem. W 2011 r. Lidia Błądek bez powodzenia kandydowała z listy PiS do Sejmu (5401 głosów), a w 2014 r. do Parlamentu Europejskiego (4566 głosów).
W wyborach samorządowych w 2014 r. ponownie zdobyła mandat radnej wojewódzkiej i nie ukrywała, że interesuje ją fotel przewodniczącej Sejmiku. Ale jej relacje z PiS nie były już wtedy dobre (m.in. dostała od partii upomnienie za popieranie w kampanii samorządowej kandydatów z innych komitetów). – Działania pani Błądek są niezrozumiałe dla naszych wyborców, od dawna jej zachowanie polityczne budziło kontrowersje – mówił w sierpniu 2015 r. marszałek Podkarpacia Władysław Ortyl, który złożył też wniosek o jej usunięcie z PiS.
– Prawdą jest, że chciałam zostać przewodniczącą Sejmiku, ale na skutek intryg nie zostałam. Zresztą stanowiska dla mnie nie są, i nie były nigdy ważne. Ja mam satysfakcję, gdy mogę pracować dla pożytku publicznego i dzielić radość z mieszkańcami Podkarpacia, gdy wspólnym wysiłkiem udaje się coś osiągnąć – odpowiadała Lidia Błądek.
Po tym, jak w najbliższych wyborach postanowiła kandydować do Senatu pod szyldem własnego komitetu Razem z Lidią Błądek, wykluczono ją w Sejmiku z klubu radnych PiS i wyrzucono z partii. Wyraźnie poprawiły się natomiast relacje Lidii Błądek z PSL. Wystąpiła m.in. u boku Jana Burego i Andrzeja Szlęzaka, na wyborczej konwencji tej partii zorganizowanej 4 września w Stalowej Woli. Ma oficjalne poparcie PSL w wyborach do Senatu, jako niezależną kandydatkę popiera ją także lokalna Platforma Obywatelska, która do Senatu w okręgu nr 54 nie zgłosiła nikogo.
– Myślę, że wygram te wybory, bo wyborcy docenią to, co przez te lata społecznej i samorządowej aktywności zrobiłam dla naszych powiatów, regionu, Podkarpacia. Wierzę w ich mądrość, bo liczą się ludzie, ich sprawy i problemy, a nie partyjne interesy – mówi „Sztafecie” Lidia Błądek. Podkreśla, że prowadzi spokojną kampanię, nie atakuje nikogo, a to jej plakaty są zaklejane przez konkurencję. – Nie przystąpię już do żadnej partii, bo nie dam się już politycznie zaszufladkować. Wybierać mądrze, to wybierać sprawdzonych ludzi, a nie partie – podkreśla Lidia Błądek. Jej wyborcze hasła to łączy nas Podkarpacie oraz Lidia Błądek zawsze blisko ludzi.
Antysystemowa Kardasińska
Trzecia kandydatka do Senatu w okręgu nr 54 to absolutna debiutantka w walce o parlament. Marzena Kardasińska jest związkowcem i pedagogiem w ZS nr 3 (ukończyła też wydział wokalny szkoły muzycznej II stopnia w Rzeszowie). W 2014 r. bez powodzenia kandydowała do Rady Powiatu Stalowowolskiego z listy Kongresu Nowej Prawicy. Do Senatu startuje pod szyldem komitetu Kukiz’15 i całym sercem popiera okręgi jednomandatowe (nie ukrywa, że wcześniej sympatyzowała z PiS, ale się nim rozczarowała).
– PiS ma teraz dobre notowania, ale jeśli młodzi ludzie zagłosują tak jak w ostatnich wyborach prezydenckich, to każdy scenariusz jest możliwy. Jeżeli Janina Sagatowska przegra, to przeze mnie – mówi „Sztafecie” Marzena Kardasińska. Jej wyborcze hasło to nowy senator.
Jak podkreśla, to wszystko dzieje się trochę niezależnie od niej, ale widocznie tak miało być. –. Dzięki temu poznałam stalowowolskie środowisko antysystemowców, wspaniałych młodych (ale nie tylko) ludzi. Poznałam rzeczywistość widzianą ich oczami. Nie miałam już wątpliwości, że czas na zmiany – dodaje Marzena Kardasińska. – To co teraz dzieje się w Polsce będzie miało pozytywny wynik, jeśli zrobimy wyrwę w tym łańcuszku wzajemnej adoracji politycznej, gdzie od 25 lat przewijają się ci sami ludzie, gdzie rządzą swoiste polityczne klany.
One Comment
wyborca
O matko i córko, ta Sagatowska nie ma umiaru! 4 kadencję chce być senatorem! Kobieto, ogarnij się, masz 65 lat, pora na emeryturę! Zresztą jedną już z ZUS-u bierzesz, dorabiałaś jako senator przez tyle lat, wystarczy! Bye!
Trzeba dać szansę nowym!
Błądek też już się obłądziła w tej polityce. Ludzie wybrali ją do województwa to niech wypełni wyborcze obietnice, a nie szuka kolejnego stołka.