Piąte zwycięstwo z rzędu odnieśli piłkarze Siarki Tarnobrzeg. W sobotę drużyna trenera Włodzimierza Gąsiora pokonała w drugoligowych derbach Stal Stalowa Wola 2:1.
Mecz odbył się w Tarnobrzegu, ale to klub ze Stalowej Woli był gospodarzem. A to oznacza, że na wiosnę w rundzie rewanżowej obie jedenastki zmierzą się w walce o ligowe punkty raz jeszcze na tym samym stadionie.
Początek należał do gości, czyli… gospodarzy obiektu, którzy w 1. i 4. minucie zagrozili bramce Mikołaja Brylewskiego. Za pierwszym razem do bardzo dobrego podania Patryka Mikity spod linii końcowej nie zdążył Mateusz Broź, a za drugim, przestrzelił z kilku metrów, po zagraniu Mateusza Janeczki, Dawid Kubowicz. Stal po raz pierwszy zagościła w polu karnym rywala w 11. minucie, ale sędzia odgwizdał Adrianowi Gebalskiemu pozycje spaloną. Kilka minut później w środek bramki uderzył Mateusz Bukowiec. Bramkarz Siarki wybił piłkę na rzut rożny. W 19. minucie Siarka straciła Jakuba Książkiewicza. Stoper Siarki ucierpiał przy jednym ze starć pod linią boczną i okazało się, że nie może kontynuować grę – zastąpić go rekonwalescent Konrad Stępień.
Do końca pierwszej połowy niewiele już działo się na boisku. Raz tylko ożywiły się trybuny tarnobrzeskiego stadionu, kiedy na strzał z ostrego kąta zdecydował się Janeczko, po którym piłkę sparował Brylewski, doskoczył do niej Mikita, ale defensorzy Stali nie pozwoli mu już oddać strzału.
Dużo ciekawsze była druga połowa. Siarka zaczęła dominować i po kwadransie gry objęła prowadzenie. Patryk Mikita praktycznie w pojedynkę rozmontował cały blok obrony Stali, po czym uderzył z 14 metrów i piłka wpadła do siatki tuż przy słupku. Po stracie bramki Stal… pogubiła się. Ruszyła do przodu, ale bez pomysłu na grę, a w dodatku zupełnie zapominając o swojej połowie. W 68. minucie Siarka wyprowadziła kontrę, ale fatalnie zachował się w końcowym jej etapie i na szczęście dla Stali, Mateusz Broź. W 71. minucie, praktycznie w sytuacji „sam na sam” z Brylewskim znalazł się Krzysztof Ropski, ale przegrał ten pojedynek. Niewykorzystane sytuacje zemściły się na siarkowcach w 78. minucie. Akcję prawą stroną pola karnego przeprowadził Adrian Gębalski. Dośrodkował głęboko przed bramkę Dybowskiego, a tam najwyżej w górę „pofrunął” najwyższy zawodnik tego meczu Sebastian Zalepa (190 cm) i z siedmiu metrów strzelił głową nie do obrony. Tylko trzy minuty trwała radość piłkarzy trenera Janusza Białka. Po akacji zapoczątkowanej z prawej strony przez Janeczkę, z piłką w okolicach 15 metra „zatańczył” Mikita, który szukał dla siebie miejsca na oddanie strzału, a kiedy zorientował się, że nic już nie wskóra, kopnął w kierunku stalowowolskiej bramki, futbolówka odbiła się któregoś z graczy Stali i spadła pod nogi Ropskiego. Brylewski ruszył energicznie ze swojej bramki i był dosłownie o centymetry od zagarnięcia piłki sprzed nóg napastnika Siarki, ale ten zdołał końcem buta oddać strzał i za chwilę utonął w objęciach kolegów.
W końcówce meczu, po mocnej wrzutce Sobotki w pole karne, „szczupakiem” próbował zaskoczyć Dybowskiego Zalepa, ale zabrakło mu precyzji i chwilę później krakowski rozjemca zakończył mecz.
Stal Stalowa Wola – Siarka Tarnobrzeg 1:2 (0:0)
0-1 Mikita (60),1-1 Zalepa (78), 1-2 Ropski (81)
Stal: Brylewski – Zalepa, Korczyński, Jarosz, Sobotka – Stelmach, Bukowiec (77 Hirskyj),Trubeha (70 Jonkisz) Dziubiński (71 Łętocha), Stąporski – Gębalski.
Siarka: Dybowski – Kubowicz, Księżniakiewicz (20 Stępień) Witasik Grzesik (46 Ropski) – Płatek, Czyżycki (58 Radulj), Witkowski – Janeczko, Mikita (87 Głaz), Broź.
Sędziował Marciniak (Kraków). Żółte kartki: Hirśkyj, Zalepa – Janeczko, Broź, Mikita, Stępień. Widzów 2300.