Rozmowa z JADWIGĄ CIBĄ-POWĘZKĄ, dyrygentką chóru „Gaudium” przy parafii św. Floriana w Stalowej Woli
– Zaraz po jubileuszowym koncercie z okazji 40-lecia „Gaudium”, swoje pierwsze wspomnienia z tym chórem porównała pani do… leczenia zęba. Tak bardzo wtedy bolało?
– I to jak (śmiech). Miałam 9 lat, gdy tato zabierał mnie na pierwsze próby chóru. Te dwie godziny to była prawdziwa męczarnia, choć jako dziecko chodziłam do szkoły muzycznej. Nawet później nie wiązałam swoich planów z muzyką, myślałam o medycynie.
– No to skąd ta dyrygentura?
– No cóż, pod koniec liceum stwierdziłam jednak, że skoro już tyle nauki, czasu i ćwiczeń poświęciłam muzyce i grze na fortepianie, to szkoda by z tego rezygnować. Zrezygnowałam więc z marzeń o medycynie. I tak można powiedzieć, że moją zawodową chorobą stała się dyrygentura (śmiech).
– Jakie więc były pani dyrygenckie początki w „Gaudium”?
– W 1997 roku skończyłam dyrygenturę i fortepian w instytucie muzyki na wydziale artystycznym Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. A do pracy z „Gaudium” tato zaczął mnie wprowadzać w 1996, gdy byłam jeszcze na piątym roku studiów. I tak to się zaczęło. Tato stopniowo „otwierał” przede mną poszczególne utwory, pokazywał muzyczne detale, ważące na obrazie i wydźwięku całości, szczegóły, które trzeba dopracować właśnie przez praktykę, ćwiczenia. Bo wtedy tak naprawdę doskonali się dyrygencki kunszt.
– Pamiętam jak rozmawiałem z Romanem Cibą w lutym 2016 r., próbując ustalić z którego roku pochodzi śpiewana przez „Gaudium” słynna pieśń „Stalowa Wola”. Mimo prawie 85-lat był pełen zapału i muzycznych planów…
– Niestety, jubileuszu 40-lecia ukochanego chóru już nie doczekał, odszedł 9 marca 2016 roku. Do końca był z „Gaudium”, żył jego próbami i występami. Pamiętam, jak po jego śmierci, 8 maja ubiegłego roku na dziedzińcu klasztoru Ojców Kapucynów, bo był bardzo związany z tą parafią, Miejski Dom Kultury zorganizował kolejne „Wniebogłosy” w hołdzie mojemu ojcu. Miały one tytuł „Ulubione tanga chórmistrza”, bo tato bardzo lubił takie właśnie utwory. Podczas przerw na próbach chóru, dla rozluźnienia atmosfery, często grywał właśnie tanga…
Cały wywiad przeczytasz w aktualnym numerze Sztafety – nr 42. Zachęcamy do zakupy tygodnika w wersji papierowej lub elektronicznej http://eprasa.pl/news/tygodnik-sztafeta/2017-10-19